poniedziałek, 25 czerwca 2012

Śmieciowa umowa z ubezpieczeniem


Śmieciowe umowy? Koszmar wszystkich młodych ludzi, którzy zaczynają pracę. Zaczynają i pracują na takich umowach po 5, 10 lat nie mając żadnych zabezpieczeń w tym opłaconego ubezpieczenia zdrowotnego i społecznego. Jednak od 1 stycznia 2013 sytuacja się zmieni, w życie wejdzie bowiem reforma ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Osoby pracujące na umowę o dzieło czy nieaktywne zawodowo będą mogły opłacać składkę. Oczywiście składkę będziemy musieli opłacić z tego co zarobimy, deklarując kwotę od jakiej będziemy płacić. Nie może to być jednak kwota niższa niż najniższe wynagrodzenie. Można to uznać za minimalne światełko w tunelu, które pomoże w jakiś sposób osobom na „śmieciówkach”. Do tej pory żeby zapłacić składki ZUSowskie trzeba było zarejestrować działalność gospodarczą. Oczywiście składki będzie trzeba opłacać w terminie, jeśli się spóźnimy dobrowolne ubezpieczenie ustanie. Niestety praca na umowę o dzieło wiąże się także z nieregularnymi dochodami, a w dodatku niewielkimi. Jednak należy mieć nadzieję, że te zmiany to krok w dobrą stronę.

Telewizora lepiej nie wyrzucać przez okno...


Euro 2012 emocjonuje większość społeczeństwa, jednak niektórych emocje zdecydowanie ponoszą. Pewien Pan z Sosnowca nie wytrzymał kiedy w meczu Polska – Rosja straciliśmy bramkę. Z wściekłości wyrzucił telewizor przez okno. Na szczęście nikomu nic się nie stało, Polacy wyrównali, a pan trafił do izby wytrzeźwień. Chociaż takie wypadki zdarzają się dosyć rzadko to kodeks cywilny, jako najbardziej życiowy z kodeksów dokładnie reguluje kwestię wyrzucenia czegoś za okno. Tak więc jeśli coś wyrzucamy lub wylewamy świadomie, ale także jeśli coś wypada np. doniczka z kwiatkiem ponosimy za to odpowiedzialność. Dokładniej odpowiedzialność ponosi zawsze ten kto zajmuje dany lokal. Oczywiście odpowiedzialności można uniknąć jeśli szkoda jaką przedmiot wypadający z naszego okna wyrządził powstała na skutek siły wyższej lub wyłącznie z winy poszkodowanego. Jednak chyba ciężko wyobrazić sobie sytuację, że ktoś kto wyrzucił coś z okna jest jednocześnie poszkodowanym.  Trzeba więc uważać na to co stawiamy na parapecie i panować nad emocjami, żeby potem nie narobić sobie kłopotu.
Tak samo ważne jest aby pilnować naszych zwierząt. Jeśli pies ucieknie z naszego podwórka, bo np. znajdzie dziurę w płocie, my nawet nie będziemy mieć świadomości, że nasz pupil poszedł zwiedzać świat,  a on w tym czasie kogoś ugryzie, niestety odpowiadamy za szkodę. 

czwartek, 21 czerwca 2012

Uważaj co mówisz, uważaj co piszesz...


Dorota Rabczewska, słynna Doda wyraziła swoje zdanie na temat Biblii. Komuś się naraziła i została skazana. Słusznie czy nie słusznie, na pewno każdy ma swoje zdanie na ten temat. Jednak czasami łatwo dać się ponieść emocjom, powiedzieć czy napisać zbyt dużo, co może skończyć się przed sądem. Doda trafiła do sądu za obrazę uczuć religijnych. Tego akurat łatwo uniknąć, bo wiadomo, że o religii i polityce najlepiej nie dyskutować. W sądzie możemy wylądować także wtedy, kiedy naruszymy czyjeś dobra osobiste lub kogoś pomówimy. A wbrew pozorom łatwo to zrobić. Pomówienie, to przestępstwo które reguluje kodeks karny, słynny artykuł 212, którym najczęściej straszą się politycy. Przykład pomówienia: „X. wziął łapówkę”, „K. robi ciemne interesy”. Jeśli nawet tak nie uważamy, ale powiemy to albo napiszemy w Internecie, osoba o której mówiliśmy może donieść na nas do prokuratury. Za coś takiego możemy trafić nawet na rok do więzienia. Co więcej poszkodowany może domagać się także odszkodowania w procesie cywilnym, za naruszenie jego dóbr osobistych. Co zaliczamy do dóbr osobistych? Między innymi dobre imię, nazwisko, pseudonim, wizerunek itd. Jednak wiele także zależy od tego w jaki sposób powiedzieliśmy to co dotknęło inną osobę. Jeśli powiemy, że X. jest bandytą – naruszamy jego dobra, jeśli powiemy, że „W mojej opinii X jest bandytą” – wyrażamy tylko swoją opinię, co nie jest naruszeniem jego dóbr osobistych. Warto to wiedzieć, ale zawsze lepiej panować nad emocjami i nie mówić za dużo. 

wtorek, 19 czerwca 2012

Komu spadek, komu...?


Każdy marzy o wujku lub cioci z Ameryki, która wspaniałomyślnie przepisała nam swój ogromny majątek. Jednak takie rzeczy zdarzają się raczej tylko w filmach, a w rzeczywistości często w spadku dostajemy długi. Wtedy też pojawia się problem co z tym zrobić.
Zacznijmy od tego komu według ustawy spadek się należy. Tutaj sprawa jest prosta. W pierwszej kolejności do spadku powołane są dzieci oraz małżonek spadkodawcy. Wszyscy dziedziczą w częściach równych, jednak część która przypadnie małżonkowi nie może być mniejsza niż jedna czwarta wartości całego spadku. Jeśli nasz spadkodawca nie posiadał dzieci, do dziedziczenia są uprawnieni jego rodzice i rodzeństwo. Jednak muszą się oni podzielić z małżonkiem jeśli takowy jest i oddać mu połowę spadku.
Może się wydawać, że problem pojawia się jeśli zmarły nie zostawił testamentu i nie miał też nikogo, kto według ustawy mógłby spadek odziedziczyć. Jednak w takim wypadku cały majątek zmarłego przypada gminie, w której ostatnio mieszkał. Jeśli miejsca zamieszkania nie da się ustalić lub znajdowało się za granicą wtedy majątek przypadka Skarbowi Państwa.
Choć byśmy nie wiem jak kochali naszego psa, kota czy rybki nie można im zostawić spadku, bo zwierzęta nie są podmiotem prawnym, nie mają zdolności do czynności prawnych. Jest jednak wyjście z tej sytuacji, można ustanowić fundację, jej zapisać majątek a jako cel działalności fundacji ustanowić dbanie o naszego pupila.
A co jeśli okaże się, że spadek o którym właśnie się dowiedzieliśmy to same długi? Na szczęście nie musimy ich spłacać, ale o tym następnym razem…

środa, 13 czerwca 2012

Nasze długi

Kryzys dziesiątkuje Europę, Grecja stoi na progu bankructwa, wszędzie protesty i bezrobocie. Teoretycznie tylko w Polsce jest jeszcze „dobrze”. Jednak cały czas rośnie zadłużenie Polaków. W ciągu ostatniego roku wzrosło o 40%. Na koniec 2011 średnio byliśmy winni 17 000 zł. Jeżeli już zostaniemy dłużnikami warto robić wszystko aby nie zrujnować sobie wiarygodności jako konsument. A o to niestety bardzo łatwo. Działają na rynku instytucje, które zajmują się monitorowaniem naszych długów, są to Krajowy Rejestr Długów i Biuro Informacji Kredytowej.
Krajowy Rejestr Długów – zgłasza nas do niego osoba u której mamy dług (wierzyciel). Jednak żeby mogła to zrobić musi mieć tak zwany tytuł wykonawczy czyli dokument potwierdzający istnienie długu. Najczęściej są to orzeczenia sądowe ale mogą być także ugody zawarte przed sądem. To, że znajdziemy się w KRD nie oznacza, że nasze nazwisko będzie widniało tam już na zawsze. Jeśli spłacimy zobowiązanie nasz wierzyciel ma obowiązek w ciągu 14 dni zgłosić się do KRD z wnioskiem o wykreślenie naszego nazwiska. Jeśli chcemy sprawdzić czy figurujemy w tym niechlubnym rankingu wystarczy wejść na stronę Krajowego Rejestru Długów i zamówić raport. Do KRD można trafić nie tylko za niespłacone faktury na duże kwoty, ale nawet za niezapłacony rachunek za Internet czy za prąd.
Oczywiście Krajowy Rejestr Długów może okazać się przydatny. Jeśli jedziemy na zagraniczną wycieczkę i chcemy sprawdzić czy wybrane przez nas biuro podróży wywiązuje się ze swoich zobowiązań albo zobaczyć czy nowy pracodawca rzetelnie wypłaca pensje wszystkie informacje znajdziemy w KRD.

Biuro Informacji Kredytowej – podpisując umowę kredytu zawsze pada pytanie czy zgadzamy się na wysłanie naszych danych do BIKu. BIK nie jest instytucją, która tworzy czarną listę dłużników. Tutaj zbierane są informacje na temat naszych kredytów, kart kredytowych, ich wysokości i tego jak je spłacamy. Na podstawie tych danych wykonywana jest ocena naszych zdolności kredytowych. Budowanie pozytywnej historii kredytowej na pewno nam się opłaci, banki szybciej podejmą decyzję co do przyznania nam kredytu i jesteśmy bardziej wiarygodni. Żeby dowiedzieć się co wie o nas BIK wystarczy zamówić raport: BIK.

Jeśli nieregularnie spłacamy zobowiązania później o wiele trudniej może być nam nie tylko dostać kredyt ale nawet podpisać umowę abonencką z operatorem telefonii komórkowej czy telewizją satelitarną. Ważne żeby nie wpaść w spiralę długów, bo to prosta droga na dno. Czasami przydatne okazują się takie pozycje jak ta: Inwestuj we własny dług

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Zaliczka czy zadatek?!



Euro 2012 zaczęło się na dobre. Niestety tylko nieliczni mają szczęście oglądać mecze na stadionach, innym zostają przepełnione strefy kibica lub bary, puby czy restauracje. Jednak żeby znaleźć miejsce w pubie czy restauracji trzeba zrobić wcześniejszą rezerwacje. I tutaj najczęściej padają magiczne słowa: zaliczka lub zadatek. Właściciele knajp aby być pewnym rezerwacji żądają wcześniej wpłaconych pieniędzy. Z resztą nie tylko właściciele restauracji, bo z zaliczką i zadatkiem spotykamy się często w różnych sytuacjach. Ważne jest żeby rozróżniać to czym jest zaliczka i czym jest zadatek. Instytucja zadatku jest uregulowana w kodeksie cywilnym. Ma on przede wszystkim służyć zabezpieczeniu wykonania umowy. Tak więc jeśli dajemy zadatek a druga strona umowy nie dotrzyma możemy bez konieczności wyznaczania drugiego terminu żądać jego zwrotu i to uwaga dwukrotnej wysokości. Natomiast jeśli to my przyjęliśmy zadatek a druga strona się nie wywiązała możemy go zatrzymać. Inaczej jest z zaliczką. Zaliczka jak sama nazwa wskazuje to kwota, która jest zaliczona na poczet przyszłej sumy jaką będziemy musieli zapłacić. Zaliczka jest zwrotna! Jeśli się rozmyślimy i na przykład zrezygnujemy ze stolika w restauracji, za który wcześniej płaciliśmy mamy prawo do ubiegania się o zwrot wpłaconych pieniędzy. Zawsze warto zwracać uwagę na nazewnictwo, bo w tym przypadku ma to duże znaczenie.